poniedziałek, 23 maja 2011

Różnice społeczne cz.4

     Mijały kolejne dni, a Łukasz nadal się nie odzywał. To nie tak, że ja się nie starałam wręcz przeciwnie. Codziennie pisałam do Niego parę sms'ów z zapytaniem czemu się nie odzywa lub o co mu właściwie chodzi. Na żadnego z nich nie uzyskałam odpowiedzi...
Chwila, chwila... On chyba chodzi do mojej szkoły, ale dlaczego w takim razie od momentu gdy się poznaliśmy nie spotkałam Go w niej ?
Miałam ochotę porozmawiać z moim kuzynem, ale na moje nieszczęście po zakupach odwiózł mnie i wrócił do swojego mieszkania.
Byłam już po szkole, więc miałam spokój. Nie wiedziałam co ze soba począc , wobec tego stwierdziłam, że pójdę na spacer. Chwyciłam smycz, zawołałam psa i wyszłam.  Udałam się w kierunku parku. Po jakiś 10 minutach spacerku, dotarłam na miejsce.Chciałam usiąsc na ławce, na której Go poznałam, ale była już zajęta. Siedział na niej jakiś chłopak obrócony do mnie tyłem, stałam tak chwilę wpatrując się w niego, gdy doszło do mnie, że to Łukasz. Szybko pobiegłam w Jego strone, przystanęłam za Nim, wzięłam głęboki wdech i położyłam delikatnie swoją dłoń na Jego ramieniu. Chyba się przestraszył, bo gwałtownie wstał i po wyrazie Jego twarzy widac było ,że żałował, że się tu znalazł. Nie wiedziałam od czego zacząc o tak wiele chciałam Go zapytac.
-Może powiesz mi o co Ci chodzi?- spytałam z nutą rozgoryczenia w głosie.
-Przepraszam, ale zakończmy to , póki jeszcze żadne z Nas na tym nie ucierpi.
Miał smutna minę, ale nie miałam kompletnego pojęcia co chodzi mu po głowie.Wiedziałam tylko tyle, że nie chcę tego tak kończyć.
-I co uważasz, że nie zdążyłam się do Ciebie przyzwyczaić? Że nic dla mnie nie znaczysz? Wręcz przeciwnie. Po raz pierwszy  czuję coś takiego. Zawsze bawiłam się chłopakami jak lalkami, rozkochiwałam i porzuciłam, tyle. Ale z Toba jest inaczej, nie wiem co to jest, ale wiem, że nigdy wcześniej nic takiego mi się nie przydażyło.- chyba za dużo powiedziałam, nie powinnam się tak przed Nim otwierac.
- I właśnie o to chodzi. Bawisz się chłopakami , a ja nie chcę byc kolejną zabawką w Twoich rękach.
-Nie  będziesz,obiecuję Ci!- odwrócił się w drugą stronę i zaczął iśc.-Proszę Cię nie odchodź!- krzyknęłam.
Nawet się nie zawahał, szedł dalej.Prędko ominęłam ławkę i chwyciłam Go za rękę.
-Zostaw mnie!-wrzasnął,a po mej twarzy spłynęła jedna łza. Jedna jedyna łza rozpaczy.-Nie płacz, proszę! Tak będzie lepiej.
-Nic nie będzie lepiej!- tym razem ja odeszłam.
Nie dochodziło do mnie jeszcze , co przed chwilą się wydarzyło. Powoli emocje zaczęły ze mnie schodzić. Przyspieszyłam kroku, by czasem mnie nie dogonił. Przed rozmową z Nim musze to wszystko sobie przemyślec. Niestety podbiegł do mnie. Przystanęłam.
Staliśmy tak wpatrzeni w siebie, wsłuchując się w szum wiatru. Nikogo więcej tu nie było. Spojrzał w dół, na moja dłoń i delikatnie ją złapał.Spojrzał w moje oczy kolejny raz i powoli zbliżał swoją twarz do mojej. Czułam Jego nierównomierny oddech na moich wargach. Zbliżaliśmy się do pocałunku. Serce łomotało mi jak oszalałe. Już, już nasze usta dzieliło zaledwie parę milimetrów, wtem  zniecierpliwiony pies odciągnął mnie dynamicznie szarpiąca za smycz.

1 komentarz:

  1. nie lubię już psa bohaterki.
    podoba mi się ; *

    OdpowiedzUsuń