wtorek, 17 maja 2011

Różnice społeczne cz.3

     Przebudził mnie huk tłuczonego szkła,hałas dochodził z salonu. Wiedziałam, że rodzice dojdą tam dopiero za chwilę, bo mieli sypialnie na poddaszu. Nie miałam wyjścia, musiałam sama pójść tam by sprawdzić co się stało. Wzięłam pierwszy z brzegu wazon, choc wiedziałam że za dużo nim nie zdziałam. Cicho otworzyłam drzwi i powoli na paluszkach szłam korytarzem. Przystanęłam na chwilę, bo nie mogłam opanować kołaczącego serca, miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. W ciągu paru sekund przez głowę przeleciało mi tysiące zakończeń tej sytuacji. Najczarniejszą z nich było to, że to seryjny morderca, który przyszedł wymordować moją rodzinę. Nie wiedziałam czego się spodziewać, powoli wyjrzałam zza framugi drzwi. Odetchnęłam z ulgą.  Ku mojemu zdziwieniu stał tam kuzyn, chyba nie dochodziło do Niego co właśnie zrobił. Nie był pijany, ale nie było też z Nim wszystko w porządku. W mgnieniu oka znalazłam się koło Niego i podniosłam Go z kanapy.
-Ona... ona mnie zostawiła. - szeptał do mnie nie mogąc opanować łez spływających po Jego twarzy.
Domyśliłam się, że chodzi o Jego narzeczoną , którą kochał niemiłosiernie. Nie wiedziałam, co mogę zrobić, by chociaż w małym stopniu uśmierzyć Jego cierpienie. Po prostu Go przytuliłam, było to najlepsze rozwiązanie.
-Pamiętam tylko jedno stwierdzenie skierowane w moją stronę "To juz koniec"  i nagle znalazłem się tu.-obrócił się i zobaczył wybite okno balkonowe-Czy... czy to ja?
Nie zdarzyłam mu odpowiedziec , bo moi rodzice właśnie weszli do salonu i zdziwieni wypytywali co się stało. Wyszłam razem z Nimi z pokoju i zaczęłam tłumaczyć:
- Anka zerwała z Maciejem, chyba jest w wielkim szoku. Kiedyś czytałam, że gdy człowiek coś bardzo przeżywa to wszystko co robi zapada mu w niepamięć, w pewnym momencie budzi się jakby z transu, najczęściej budzi ich jakiś głośny dźwięk, w tym przypadku huk tłuczonego szkła.
Nie mieli mu tego za złe, bo co to przy ich zarobkach jedno wybite okno. Poszli spac, a ja z powrotem wróciłam do  kuzyna. Skulony leżał na kanapie. Wyglądał jakby spał, ale nie spał, miał otwarte oczy. Podniosłam Go, by zaprowadzić do mojego pokoju, idąc przedpokojem wydusiłam jedynie:
- Z czasem będzie lżej, zobaczysz.- przy czym na mej twarzy namalowało się coś w deseń uśmiech.
Położyłam kuzyna do łóżka i zorientowałam się, że po 5 minutach już spał. Odetchnęłam z ulgą i wskoczyłam pod kołdrę. ' Kilkanaście minut, a tyle niespodziewanych zdarzeń'.
     Poranne promyki słońca otulały moją twarz po przebudzeniu, a nad moim łóżkiem stał o dziwo uśmiechnięty Maciej.
-Siema kuzynka, jakiś Łukasz dzwonił, więc odebrałem i powiedziałem, że śpisz. Jakiś dziwny był, od razu odłożył słuchawkę .- przywitał mnie.
-Ej no, jeszcze nie wiadomo  co sobie pomyślał, głupku jeden.
-Że niby o co chodzi?- spytał zdziwiony.
-Heloł, facet rano odbiera telefon dziewczyny, a ona jeszcze śpi. Co bys sobie na Jego miejscu pomyślał?- pytałam z ironią w głosie.
-No co , no że kuzyn u Ciebie spał i nie chciał Cię budzic. A co innego mógłbym pomyśleć maleńka?
-Nie, nie . Czasami mam wrażenie , że rozmawiam z męską wersją blondynki. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.-Przepraszam, że wspominam o Niej, ale co się zmieniło, że dziś jesteś w tak dobrym nastroju?
-Gdy rano się obudziłem, leżałem sobie dalej na łóżku i rozmyślałem. Po długiej zadumie stwierdziłem, że na dziewczynach się nie kończy świat, a potem że na Niej się jednak kończy. Kocham ją, kocham. Rozumiesz to? No i tak dalej myślę, myślę i wpadłem na pomysł , by na razie się z Nią przyjaźnic i dowiedzieć się co było powodem rozstania. A potem... potem się zobaczy co będzie. Jedno wiem, nie chcę jej stracić!
-Cieszę się, że się nie załamujesz tylko walczysz dalej.
Gdy oboje ucichliśmy Maciej wskazał stolik nocny obok mojego łóżka.Leżała na nim tacka ze śniadaniem: naleśniki z dżemem i szklanka soku pomarańczowego.
-Oooo... dziękuje!- wypowiedziałam rzucając mu się w ramiona.
-Dobra mała , ogarnij się. To tylko śniadanie. Jedź szybciutko i ruszaj dupkę, ostatni dzień majówki . Lecimy na zakupy.
-Tak, tak, tak . Jestem jak najbardziej za! -wykrzyczałam z entuzjazmem w głosie.
Delektowałam się każdym kęsem tego posiłku- Maciej ma talent do gotowania. Nie wiem jakim cudem można zostawić tak cudownego faceta. Już dawno byłby mój, gdyby nie to, że jesteśmy rodziną. Po porannej toalecie i ubraniu się  nadszedł czas wyjścia na miasto. Dojechaliśmy Jego samochodem, gdzie ukazał mi kolejną swoją zaletę- doskonały kierowca. Idealny mężczyzna, nie dość że z charakteru to tez z wyglądu.Przypominał jakąś gwiazdę, zabójczo przystojny i zawsze modnie ubrany.
Wchodząc do galerii krzyknęłam:'Niech żyje karta kredytowa' i dałam się ponieść zakupowemu szaleństwu. Nim się zorientowaliśmy była juz 17, udaliśmy się na późny obiad z tabunem ciuchów i różnych dupereli. Ależ ja za tym tęskniłam...
Łukasz przez resztę dnia nawet się do mnie nie odezwał.
Tak minął mi ostatni wolny dzień.Od jutra znów przeżywanie męk w szkole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz